Dlaczego automatyczne tłumaczenie zawodzi – wpadki językowe z translatora

Czas czytania: 4 min

Dlaczego automatyczne tłumaczenie zawodzi – wpadki językowe z translatora
Dlaczego automatyczne tłumaczenie zawodzi – wpadki językowe z translatora

Wchodząc ze swoją ofertą na zagraniczne rynki, bardzo ważne jest przygotowanie odpowiedniej wersji językowej sklepu internetowego. Czasami firmy sięgają wtedy po wtyczkę umożliwiającą automatyczne tłumaczenie na dowolnie wybrany język. Dlaczego takie rozwiązanie się nie sprawdza? Jak uniknąć wpadek językowych?


Sprzedaż zagraniczna to naturalna forma rozwoju na małych i większych firm. Niektóre marki nawet wdrażają strategię cross-border, pomijając rodzimy rynek. W ostatnim czasie obserwujemy wzrost ekspansji zagranicznej, głównie na skutek spadku ruchu w polskim e-commerce. Wejście na nowy rynek wiąże się z wprowadzeniem odpowiedniej wersji językowej strony, obejmującej nie tylko menu witryny, ale również opisy produktowe czy wpisy blogowe. Jak pokazują badania amerykańskiej firmy Common Sense Advisory “Can't Read, Won't Buy” aż 65% użytkowników oczekuje, że treść na stronie internetowej będzie dostępna w języku, którym posługują się oni na co dzień. Warto więc zadbać o odpowiednią wersję językową swojego e-sklepu.

Dlaczego nie automatyczny translator?

Niektóre firmy, tworząc wersję swojej witryny w języku obcym, sięgają po translatory, które oferują natychmiastowy efekt i wiele dostępnych języków w bazie. O tym, dlaczego automatyczne tłumaczenie się nie sprawdza, pisaliśmy szerzej w jednym z naszych wpisów blogowych. Warto podkreślić, że tego rodzaju działanie nie tylko negatywnie wpływa na pozycjonowanie się strony w wynikach wyszukiwania, ale również – a może przede wszystkim – rzutuje na odbiór przez klienta.

Użytkownik danego języka z łatwością rozpozna, że tekst został przygotowany w sposób automatyczny, a nie przez native speakera czy doświadczonego tłumacza. Nienaturalnie brzmiące zdania, pomyłki gramatyczne czy dosłownie przetłumaczone idiomy i powiedzenia spowodują, że czytelnikowi zapali się w głowie czerwona lampka.

Czym może skutkować automatyczne tłumaczenie strony internetowej? Odwiedzający najprawdopodobniej potraktuje witrynę jako mało wiarygodną, a nawet nieuczciwą. Niezgrabnie, często wręcz topornie napisane zdania budzą skojarzenia ze spamem lub oszustwem. Przykładem mogą tu być opisy produktów tłumaczone z pomocą translatora, które dla kupującego są wyraźnym sygnałem, że sprzedającym jest np. producent podróbek z Chin, a nie sprawdzony i jakościowy wytwórca. W takim przypadku odwiedzający najprawdopodobniej zamknie witrynę i nigdy do niej nie powróci. Nie warto więc ryzykować.

Jakich języków nie tłumaczyć w translatorze? Przykłady wpadek językowych

Google Translate oraz podobne mu witryny całkiem nieźle radzą sobie z zachodnimi, popularnymi językami. Nie gwarantują jednak 100% poprawnych tłumaczeń, dlatego również w ich przypadku możemy natknąć się na wpadki językowe. Najczęściej nie są one widoczne na pierwszy rzut oka, ale po dogłębnym wczytaniu się w tekst. W ten sposób w języku niemieckim często w miejsce słowa leider, które oznacza “niestety” pojawia się automatyczne tłumaczenie “przepraszam”. W rezultacie w opinii klienta możemy przeczytać, że przeprasza on, że produkt nie spełnił jego oczekiwań.

Dużo gorzej sytuacja wygląda w przypadku pozostałych, mniej popularnych języków europejskich. Te najczęściej mają ubogą i niedopracowaną bazę słownikową w translatorach, przez co błędy pojawiają się wręcz nagminnie. Szczególną trudność sprawiają słowa, które zmieniają swoje znaczenie zależnie od sposobu akcentowania, oraz wyrazy wieloznaczne.

Przykładem jest słowo мука [muka], obecne w języku ukraińskim, białoruskim i rosyjskim. Zależnie od sposobu wypowiadania zyskuje ono odmienne znaczenie. Położenie akcentu na ostatnią samogłoskę oznacza mąkę, natomiast akcent na pierwszą – męczarnię. Stosując więc automatyczne tłumaczenie w przepisie kulinarnym, możemy uzyskać taki twór językowy:

automatyczne tłumaczenie przepisu kulinarnego
automatyczne tłumaczenie przepisu kulinarnego

Polecamy głębiej wczytać się w tekst – zawiera ukrytą poradę dietetyczną ;)

Przy pozostałych językach słowiańskich również możemy natknąć się na błędy w tłumaczeniu. Wynika to z ich rozbudowanej fleksyjności, czyli wielości odmian. Odmiana słowa przez przypadki lub rodzaje często – w rozumieniu translatora – nie jest rozróżnialna. W rezultacie, zamiast otrzymać to samo słowo, ale w innej formie, translator podsuwa nam zupełnie inne znaczenie. Świetnie ilustruje to poniższy przykład z języka słowackiego:

automatyczne tłumaczenie języka słowackiego
automatyczne tłumaczenie języka słowackiego

Należy również pamiętać, że translator tłumaczy treść słowo po słowie i nie jest w stanie uwzględnić znaczenia całego zdania. Szczególnie jest to widoczne w tłumaczeniu przysłów i powiedzeń. Translator może i poprawnie przełoży każde słowo występujące w zdaniu, jednak sens takiego wypowiedzenia kompletnie się zagubi. Obrazuje to kolejny przykład, który, choć wygląda poprawnie, jest dla czytelnika kompletnie niezrozumiały:

automatyczne tłumaczenie języka czeskiego
automatyczne tłumaczenie języka czeskiego

Treści na stronie internetowej to nie jedyne teksty, które padają ofiarami automatycznego tłumaczenia. Bardzo często spotykamy się również z działaniami translatora w zakresie opinii klientów. W tym przypadku – oprócz wyżej wspomnianych problemów – pojawia się również kwestia poprawności językowej tekstu wyjściowego.

Użytkownicy danego języka, dzieląc się swoimi opiniami i przemyśleniami w internecie, nie zawsze zważają na poprawność językową. Mogą więc popełnić drobne błędy ortograficzne lub składniowe. Dla osoby znającej język nie będzie to stanowiło większej przeszkody do zrozumienia sensu, dla translatora jednak tak. Nie zapominajmy również o powszechnych pomyłkach wynikających z używania autokorekty, skróconych formach słów czy celowych błędach, które mają zabarwienie ironiczne lub komiczne. Translator takie niuanse językowe zignoruje, tłumacząc po kolei każde słowo lub zostawiając oryginał – jeśli nie będzie dostępne w bazie. Sprawi to, że otrzymamy miks językowy, którego nikt nie będzie w stanie zrozumieć.

Skąd wziąć dobre tłumaczenie?

Współpraca z automatycznym translatorem może układać się różnie. O ile jest dobrym wsparciem w przypadku przekładu pojedynczych słów czy sprawdzenia, o czym jest dany tekst, tak jeśli chodzi o tłumaczenia oferty czy komunikacji w social mediach może przysporzyć wiele kłopotów i nieporozumień. Jeśli zależy Ci na budowaniu dobrych relacji z klientem zagranicznym, postaw na dobrej jakości tłumaczenie wykonane przez native speakera lub tłumacza. Nie tylko będzie ono poprawne, ale również zawrze wszelkie niuanse językowe. Dodatkowo dzięki transkreacji lub lokalizacji możesz mieć pewność, że tekst będzie zawierał lokalne odniesienia oraz słowa kluczowe.

Jeśli potrzebujesz tłumaczenia swojej strony internetowej, oferty e-sklepu czy kampanii marketingowej – skontaktuj się z nami. Nasz doświadczony zespół native speakerów i tłumaczy przygotuje dla Ciebie tłumaczenie wysokiej jakości, a Ty zdobędziesz zaufanie zagranicznych klientów.

Na zakończenie – bonus!

Jest jedna rzecz, której absolutnie nie możemy odmówić automatycznym tłumaczeniom – potrafią poprawić humor!

test3
test3

test2
test3

test11
test11

test55
test55

Kopalnią inspiracji i przykładów był post na fanpage ChPD oraz komentarze do niego. Dziękujemy i zachęcamy do przejrzenia – skrywa jeszcze wiele innych wpadek!



avatar

Joanna

...



Oceń artykuł:

   

Liczba akapitów: 27 • Liczba zdań: 70 • Liczba słów: 912






animacja blog o copywritingu, tłumaczeniach, seo, stronach internetowych, e-commerce, marketplace

Przeczytaj więcej:


wróć na bloga

wróć na stronę

skontaktuj się z nami